Tę książkę znalazłam w pokoju będąc na urlopie - gospodarze zostawili ją dla wczasowiczów i jestem im za to bardzo wdzięczna.
Historia chyba najsłynniejszej siatki szpiegowskiej opowiedziana przez oficera prowadzącego agentów jest wyjątkowo wciągająca. Dzięki opowieści autora mamy wgląd zarówno w przebieg ich działalności, jak i w realia brytyjskie pierwszej połowy XX wieku. Poznajemy życiorysy agentów, ich motywacje, działalność, a zarazem dowiadujemy się jak do punktu spotkania z nimi dotarł ów oficer, jak odbierał zarówno swoich "podopiecznych" jak i różnice między życiem w ZSRR i na zachodzie.
W pewien sposób zrobił na mnie wrażenie fakt, że wszyscy Brytyjczycy działali z pobudek ideologicznych, z przekonania o niesprawiedliwości społecznej istniejącego i znanego im świata. Co ciekawe, z czasem zaczęli dostrzegać, że Związek Radziecki nie realizuje ich ideałów, potrafili punktować błędy przywódców, natomiast stale wierzyli, że prawdziwa zmiana, rewolucja jest możliwa i właśnie tam się zacznie - i dlatego kontynuowali swoją działalność.
Autor pod koniec wspomniał, że wszystkich ich uważa za brytyjskich patriotów, gdyż w zasadzie otrzymywane od nich materiały pozwalały ZSRR torpedować działania USA, natomiast dokumentów, które mogłyby faktycznie zaszkodzić Wielkiej Brytanii - nie przekazywali.
Trzech z nich musiało w pewnym momencie uciekać do Związku Radzieckiego (no, może Guy Burgess nie do końca, trochę za daleko pojechał odprowadzić kolegę), ale mi...