Zdarza Wam się, że po przeczytaniu jakiejś książki nie wiecie, co o niej myśleć? Że wzbudza w Was sprzeczne emocje? Że jest zachwyt i rozczarowanie, nuda i ekscytacja?
Ja tak mam właśnie z "Moją doskonałą żoną". Minął już ponad miesiąc, odkąd ostatecznie zamknęłam tę powieść i... nadal brakuje mi właściwych słów, by wyrazić to, co o niej myślę. Spróbuję, a jeśli będziecie mieli jakieś pytania, to po prostu zadajcie je w komentarzach. Albo sami przeczytajcie tę książkę.
Jeżeli szukacie niebanalnej powieści, to to jest dobry wybór. Tytuł zdaje się sugerować kolejną na rynku pozycję o małżeństwie, które na zewnątrz jest idealne, a w ich czterech ścianach dzieją się straszne rzeczy. I poniekąd rzeczywiście tak jest, ale autorka przełamała typowy dla tych thrillerów schemat. Widać to już od pierwszych zdań przez samą narrację - otóż historię opowiada nam mężczyzna, który kiedyś nie mógł uwierzyć w to, że tak idealna kobieta zwróciła na niego uwagę, a z perspektywy lat jest chyba zmęczony próbami dorównania jej. Wciąż jednak łączą ich dzieci i tajemnica dotycząca tego, co spaja ich związek, dostarczając ekscytacji, którą nie tak łatwo czuć po wielu wspólnych latach.
Jest to taka powieść, że bardzo mało można o niej powiedzieć, nie zdradzając przy tym istotnych elementów fabuły. A nie chcę tego robić, bo sama byłam naprawdę pozytywnie zaskoczona, odkrywając je, choć duża część z nich pojawia się już na początku książki. Dlatego powiem Wam, że pomysł, początek i koniec, choć nie zakończenie, bo to wypada dość słabo po tym, co je poprzedza, są mocnymi argumentami za tym, by uznać ją za świetny thriller. W środku jednak coś zgrzyta. Mnóstwo wątków, mniej i bardziej ważnych, lekki chaos, bo narrator w nieoczekiwanych momentach wraca do przeszłości... myślę, że można by z niej wyciąć jakieś sto stron i nic by na tym nie straciła. Wiem jednak, że część z Was lubi takie spowolnienia w thrillerach, poza tym to debiut tej autorki, więc ogólnie jestem na tak. Chętnie sięgnę po jej kolejne książki, choćby z ciekawości, czy uda jej się ponownie wykazać równie oryginalnym pomysłem.
Moje 7/10. Miało być sześć, ale coś mi jednak mówi, że była lepsza niż książki, które dostawały u mnie szóstki.