Dzieci Mireczków wychowują się w ciągłym lęku i nigdy się od niego nie uwalniają. Niepewne jutra, nauczone milczeć, przyzwyczajone do kolejnych awantur. W oddechu rodzica ciągle wyczuwają woń alkoholu, który mąci w głowach dorosłych. Wszystko zwalane jest na jego diabelską moc, a kolejne szanse zostają zmarnowane za jego sprawą. Topione są w nim smutki i problemy, a jego destrukcyjny urok uzależnia. Oplata mackami, z których nie sposób się uwolnić i nie wystarczy miłość czy chęć zmiany, by znowu być wolnym. Można mówić o słabej woli lub o wygodzie, ale powodów picia jest tyle, ilu jest alkoholików. I można próbować ich rozumieć czy usprawiedliwiać, ale co z osobami, które ciągle krzywdzą? Które stoją z boku i wszystko to w nich tak mocno uderza?
Dorosłe Dzieci Alkoholików na zawsze zapamiętają swoje dzieciństwo, a we wspomnieniach nie zapiszą się zabawy na podwórku a poczucie wstydu i ciągły lęk. Właśnie o tym mówi Aleksandra Zbroja. Jej słowa są szczere, uderzające prosto w serce. Opisuje własne doświadczenia i robi to w sposób, który nie wzbudza łez, ale uderza tam, gdzie trzeba.
"Mireczek. Patoopowieść o moim ojcu" to historia o tym, jak zawodzi system. Jak ludzie odwracają wzrok i udają, że nic nie widzą. Jak całe życie trzeba mierzyć się z nieprzychylnymi spojrzeniami. Jak duże może być pragnienie miłości i jak wiele drugich szans można komuś dać. Jak mocno uderza, gdy zawiedzie ktoś dla nas ważny. Jak rodzić może zniszczyć życie. A jednocześnie jest to opowieść o całym naszym społeczeństwie, gdzie panuje przyzwolenie na picie. O ludziach, którzy nie chcą wtrącać się w nie swoje sprawy i pozostają bierni, choć za ich ścianami ktoś może ucierpieć. O tym, dlaczego w ogóle ktoś wybiera tonięcie w alkoholu.
Tytuł niewątpliwie potrzebny i wart przeczytania.