Opinia na temat książki Miłość w czasach rozkładu

Verina - wiedźma świadoma swoich atutów nie tylko dotyczących inteligencji, ale również nie byle jakiego ciała. Potrafi być urocza, ale i wredna.
Rejnar - członek Zakonu który tylko udaje, że jego jedynym celem jest pilnowanie wiedźmy, ale chętnie korzysta z innych przywilejów. Oczywiście w tajemnicy.
Publicznie są jedynie obcymi ludźmi którzy współpracują, za zamkniętymi drzwiami jednak łączy ich coś więcej. Nie żeby przyznawali się do swoich uczuć.
Trzeba będzie się jednak zdecydować co dalej z ich tajemnicą, ponieważ coraz więcej trupów zaściela ulice, a trujące obłoki zbierają kolejne żniwa. Okazuje się również, że łącząc swoje siły mają możliwość pokonać nadchodzące zło. Nekromanta wraz ze swoją bandą zielonych potworów powrócił.

Po przeczytaniu "Miłości w czasach rozkładu" nie trafiłam na leczenie do specjalisty, więc albo autorzy przesadzili, albo faktycznie jestem nienormalna. Ale wiecie co? Naprawdę podobała mi się ta książka. Jak dla mnie była dziwna, zabawna, niewymagająca i dostarczyła mi ciekawych wrażeń.
Bardzo podobała mi się postać Veriny i tego jak sprytnie manipulowała Rejnarem. Może jedyne czego mi tu brakowało to większej ilości magii i sztuczek ze strony wiedźm, aczkolwiek miało to też swój powód, więc przymykam oko. Chociaż nie powiem, ciekawie wykorzystywali skromne ilości swojej mocy, która im pozostała.
Miałam okazję sięgnąć z osobna po książki zarówno D. B. Foryś, jak i po pióro Marcina Halskiego, więc nie byłam zaskoczona, że w duecie wymyślili coś tak oryginalnego. I tak, to jest komplement.