Uwielbiam legendy arturiańskie. Kocham Avalon i Morgianę. Dlatego postanowiłam po raz kolejny przeczytać „Mgły Avalonu”.
Po raz pierwszy czytałam to jakieś dwadzieścia lat temu. Zachwyciłam się od razu. Po jakichś 10 latach wróciłam do książek Zimmer Bradley i okazało się, że mój zachwyt nie opadł. Tak samo było i tym razem.
Bardzo podoba mi się perspektywa, z jakiej oglądamy losy Uthera, Artura i Lancelota. Ta historia widziana oczami kobiet jest ciut inna, choć wcale nie mniej brutalna niż ta z męskim punktem widzenia.
Jeśli ktoś jeszcze nie zna tej książki, to czas to zmienić. Jest nawet audiobook - cudowne 24 godziny na wyspie Avalonu. Gorąco polecam.