Ta książka to dowód na to, że nie można przeczytać niczego.Można za to pisać o czymś i można też pisać o niczym. Czasem warto się zastanowić, którą z tych dwu płaszczyzn się zająć. Swoją drogą ciekawsze jest pisanie o niczym, no bo przecież, używając pewnej nomenklatury, nic można uznać za zero.Spojrzenie może zmienić punkt, z którego się patrzy. Przecież zero jest czymś, jest liczbą. Należy do pewnego kanonu wyznaczonego przez bardzo mądrych ludzi, bardzo wiele lat temu. Na zbiorach poruszających się wokół zera powstawały i rozwijały się pokolenia. Podejrzewam, że nie ma przypadku, w jakim choćby jedno dodatkowe zero nie uszczęśliwiło każdego człowieka...Pisanie o niczym może być zatem pisaniem o zerze. Tak samo mało, tak samo nic, a tak wiele radości...