"Oto my, pielgrzymi na kółkach, w poszukiwaniu nieprawdopodobnego marzenia na drogach Francji. {...} Pseudo-Don Kichoci, ruszający, niczym bohaterowie westernu, na podbój andaluzyjskiej krainy." "Chodź, chodź do mnie, moje kwitnące drzewo, dziś wieczorem zgasimy światło i położę okulary na twoich pączkach. Koniuszkiem gałęzi nakreślisz niebieskie sklepienie i zatrzęsiesz niewidzialnym pniem, który podtrzymuje księżyc. Od nowa sny, jak ciepły śnieg, spadną do naszych stóp. Zapuścisz korzenie wysokich obcasów mocno w ziemi. Pozwól mi wspinać się po twoim bambusowym sercu, chcę spać u twojego boku." Powyższe cytaty służą temu, żeby pokazać, co mam na myśli twierdząc, iż ta książka jest napisana jak piosenka - prawie cała. Widać, że autor jest nie tylko wokalistą jakiegoś zespołu, ale przede wszystkim twórcą tekstów. Ładna powiastka, mądra, ale żeby od razu stawiać ją w jednym szeregu z "Alicją w Krainie Czarów" i "Piotrusiem Panem"??? Bez przesady. Za bardzo przypomina właśnie współczesne teksty piosenek, jest zbyt uproszczona. Historia jest oryginalna i urocza, ale trochę zmarnowana.
http://zielonowglowie.blogspot.com/