„Meandry” opowiadają prawdopodobne historie, jakie mogły się zdarzyć bohaterce, Hannie, rezolutnej, wykształconej i pięknej kobiecie na wydaniu. Hanna sama decyduje o swoim losie, co jest niezwykłe, jak na realia średniowiecza, w którym osadzona jest fabuła. Autorka kilkakrotnie wraca do początku danej historii, by przedstawić ją z innym zakończeniem „Meandry” przez celowe powtórzenia fragmentów tekstu sprawiają wrażenie deja vú, ale nie przeszkadza to w czytaniu. Wręcz przeciwnie! Brzmi to interesująco. Na naszych oczach bohaterowie „Meandrów” kochają się, nienawidzą i torturują, zabijają i ratują swoje życie, a wszystkie historie w jakiś specyficzny sposób w końcu się zazębiają i przechodzą do dalszych kolejnych odsłon całej historii Hanny, Gromosława i Erazma. Całość odbiera się z dużym przymrużeniem oka, bawiąc się do końca ewentualnościami rozwoju historii tego trójkąta.