Uwielbiam kryminały, w których dużą rolę odgrywa przeszłość bohaterów. Wręcz z automatu lepiej czyta mi się książkę, gdy pojawiają się w niej liczne retrospekcje, a z wydarzeń sprzed kilkunastu lat wyłania się powoli klucz do rozwiązania zagadek teraźniejszości. Cenię sobie także inteligentnych morderców, przygotowujących wyrafinowane inscenizacje, stanowiące dla śledczych prawdziwe wyzwanie nie tylko pod względem wykrycia sprawcy, ale też odkrycia motywu czy samego mechanizmu śmierci.
O ile jeszcze konstrukcja z dwiema płaszczyznami czasowymi zdarza się dość często, to mordercy z reguły okazują się być dość przewidywalni i schematyczni. Ale nie u Andrzeja Mathiasza. "Maszyna losu" to historia, na którą skusiłam się po pozytywnych opiniach i nie były one ani trochę przesadzone. Choć objętość powieści może na pierwszy rzut oka przerażać, to te ponad pięćset stron zostawia na końcu wręcz niedosyt. Ta książka jest tak dobra, że chciałoby się więcej i dalej. Na pewno więc nadrobię poprzedni kryminał autora, którego bohaterem także był prokurator Adam Szmyt.
W "Maszynie losu" wszystko mi zagrało. Było momentami brutalnie, chwilami nawet śmiesznie, przede wszystkim jednak całość wypadła realnie. Autor nie przynudzał opisami, a jednocześnie wykreował postaci tak, że miałam wrażenie, że dobrze znam tych ludzi.
Niektóre fragmenty były napisane tak, że można było je różnie interpretować i połączyć z kilkoma bohaterami, co utrudniało rozwikłanie zagadki. Niby wszystko było podane jak na tacy, a jednak zwroty akcji sprawiały, że poddawałam w wątpliwość moje teorie. Mogłabym się przyczepić do samego zakończenia, bo ostatnio mam dość mordeczy nastrój, więc im gorzej, tym dla mnie lepiej, ale na pewno nie można zarzucić autorowi, że wyskoczył z czymś bezsensownym albo niepasującym do fabuły, subiektywnie nie przypadło mi w pełni do gustu.
"Maszyna losu" to wciągający, trzymający w napięciu kryminał, udowadniający, że przeszłość może nas dogonić w najmniej spodziewanym czasie. Andrzej Mathiasz świetnie włada piórem, a to sprawia, że na książce powinno być ostrzeżenie, że czytanie jej może zakończyć nieprzespaną nocą.
Moje 9/10.