Mara budzi się w szpitalu otoczona plątaniną rurek i piszczeniem maszyn. Nie pamięta wypadku, któremu uległa, dla niej świat zatrzymał się w środę wieczorem i uparcie nie chce ruszyć do przodu. W śmierć przyjaciół, którzy byli z nią tamtego wieczora jeszcze trudniej jej uwierzyć niż w fakt, że jej samej praktycznie nic się nie stało… jak to możliwe, skoro zawalił się na nich cały budynek?
To tylko pierwszy z wielu sekretów, które od tamtej nocy będą rządzić życiem Mary, wierzcie lub nie, ale im dalej tym mroczniej.
Mara Dayer. Tajemnica to książka która jednocześnie mnie wabi i odpycha.
Już tłumaczę i objaśniam :D Bardzo szybko wciągnęła mnie opowieść tej młodej dziewczyny, przyjemny, prosty styl autorki i bohaterowie, którzy budzą emocje też zdecydowanie działają na jej korzyść. Historia Mary miesza w sobie fantastykę i thriller, czytelnik sam nie może być pewien, czy to co przydarza się bohaterce jest realne czy może to tylko halucynacje, wytwór jej biednego, straumatyzowanego umysłu… i do tego momentu jest super. Mara jako postać pierwszoplanowa jest dobrze napisana, czytelnik nie ma problemu ze zrozumieniem jej stanów emocjonalnych czy zachowań wywołanych stresem i chorobą, atmosfera niepewności i trwogi towarzysząca akcji buduje nastrój i podkręca niepewność. Całość ma niemal oniryczny wydźwięk, bo niemal uniesposób oddzielić halucynacje od prawdziwych wydarzeń.
Jednak jak wspomniałam, są im minusy. Pierwszym z nich jest niedopasowanie wieku bohaterów do zachowań. W Tajemnicy mamy całą grupę nastolatków, która zachowuje się jak ludzie po 30. Mamy filozoficzne rozprawy dotyczące pisarzy i filozofów, nienaturalne zainteresowanie giełdą czy szastającego kasą Noah, z podejściem do życia 35 letniego szefa miejscowej mafii, któremu wszystko wolno a jak czegoś nie wolno, ale bardzo się chce, to też można… Tę grupę wiekową tak naprawdę ratują tylko Anna i Aiden, którzy zachowują się jakby się urwali z planu Wrednych dziewczyn.
I o ile zachowania przejawiane przez te dzieciaki byłyby super, gdyby bohaterowie mieli tam po 25 -30 lat to w tym przypadku (17-18) są dziwnie nie na miejscu.
Drugim minusem, który dość mocno wżerał mi się w mózg przy czytaniu jest to, że książka trąci Zmierzchem i to dość mocno. Obserwując a Marę i Noah bez większych problemów dopatrzycie się zapożyczeń z historii Belli i Edwarda. Do tego stopnia kuło mnie w oczy, że w pewnym momencie musiałam odłożyć książkę i pożalić się przyjaciółce :D
Co nie zmienia jednak faktu, że w finalnej ocenie daje 7/10. Bardzo podoba mi się ta niemożność zdecydowania czy to jawa czy halucynacje i fakt, że zostało to naprawdę dobrze napisane. Mara jako bohaterka odznacza się zaskakującym spokojem i mimo choroby nie sposób odmówić jej logiczności. Jest postacią, którą zdecydowanie da się lubić i do której chce się wracać. Ja zabieram się za drugi tom, bo bardzo chcę wiedzieć, jak dalej potoczą się jej losy.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Insignis
#współpracarecenzencka
#współpracabarterowa
#współpracareklamowa