Lądujemy w brutalnych, okrutnych realiach II WŚ. Rodzice, którzy chcą uchronić naszego głównego bohatera przed śmiercią, wysyłają go z miasta na wieś i planują w przyszłości, gdy sytuacja się uspokoi, odnaleźć syna. Niestety, sprawy się komplikują, kontakt z pośrednikiem się urywa, więc odnalezienie chłopca staje się niemożliwe.
Każdy rozdział to inna wieś i inna, przeważnie źle kończąca się przygoda bohatera. Nasz początkowo sześciolatek teoretycznie trafił do miejsca, gdzie miał być bezpieczny, lecz w praktyce musi chodzić od wsi do wsi oraz przetrwać wśród ludzi, żyjących zabobonami, gdzie lekarstwami są mieszanki kości i łajna. Mało tego tylko on odznaczał się ciemniejszymi włosami, oczami i karnacją, więc wzbudzał nie tylko zainteresowanie, ale też agresję.
Mimo że ‘’pech’’ to jego drugie imię, to chłopiec zadziwiająco dobrze sobie radzi, bez względu na porę roku czy porę dnia. Z czasem praktycznie nie okazuje tęsknoty za rodzicami, bo musi skupić się na przetrwaniu. Jednocześnie ze smutkiem obserwujemy, kim chłopiec się staje i kim się stał ostatecznie.
Sama byłam zaskoczona, że książkę czytało mi się tak łatwo (przeczytana w niecałe 24 godziny). Nie uważam akcję za przesadnie wydłużoną czy zbyt szybką. Autor wszystko doskonale wyważył i gdy kończyłam rozdział, to jednak ciekawość kazała mi czytać kolejny i kolejny.
To, z czego jednak Malowany Ptak zasłynął, jest brutalność w nim przedstawiona, i właśnie to mnie skusiło. Wiele rzeczy już w książkach widziałam, więc jestem dość odporna na sceny gwałtu czy innych form okrucieństwa. Dlatego ciężko mi to stwierdzić obiektywnie, ale osoby o słabszych nerwach raczej przez tę książkę nie przebrną, bo jakaś przemoc jest właściwie w każdym rozdziale (zresztą, nie tylko przemoc, ale to nadal bardzo niesmaczne sceny). Można śmiało powiedzieć: tak, to jest świat absolutnie wynaturzony przez wojnę.