Małgosia jest zwykłą uczennicą klasy ósmej. Jak chyba każda nastolatka czasami bywa leniwa, krnąbrna i nieposłuszna. Pewnego dnia między nią a mamą dochodzi do sprzeczki, której przyczyną są zaginione rajstopy, a konsekwencją... podróż w czasie. Małgosia nagle odkrywa, że nie znajduje się już w swoim domu (ani nawet w swoim stuleciu, ale zanim to do niej dotrze, to minie jeszcze chwila). Kiedy okazuje się, że w nowym miejscu również mieszka Małgosia, dziewczyna próbuje wszystkim wytłumaczyć, że jest inną Małgosią, ale kuracja pijawkami i upuszczaniem krwi plus egzorcyzmy skutecznie ją z tych prób wyleczą. A skoro wyjaśnienia nie działają, dziewczyna podejmuje próbę dostosowania się do nowej rzeczywistości, co będzie dość trudne i przyniesie wiele nieoczekiwanych konsekwencji.
Bardzo miło wspominam tę książkę. Podobał mi się pomysł zamiany, a drakę jaką wywoła współczesna Małgosia w XVII wieku zaliczyć można do tych z rozmachem. Dziewczyna chyba trochę za bardzo inspirowała się Baśką Wołodyjowską.