,,Ty przecież walczysz, ucząc się języka polskiego, historii, geografii, biologii, matematyki. Walczysz, czytając książki i pamiętając, że Polska to twoja ojczyzna. Walczysz, pamiętając słowa polskiego hymnu. Dla jedenastolatka to wystarczająca walka, nikt więcej od ciebie nie oczekuje. W przyszłości Polska będzie się opierała na takich ludziach jak ty, Tomaszu Kowalczyku."
Dzisiaj przychodzę do was z recenzją książki nie tylko dla dzieci. To historia o jedenastoletnim chłopcu i jego punkcie widzenia odnośnie wojny. To też czas dorastania, więc, kiedy spodobała mu się pewna dziewczynka, to bardzo chciał iść na wojnę, by jej zaimponować. To, co on mówi bywa logiczne, ale właśnie z punktu widzenia jego wieku. Wydaje mu się bowiem, że kiedy zabije wroga, to w końcu jego rodzina stanie się wolna. Mama będzie mogła przynosić mu więcej cukierków. W sklepie może w końcu nie braknie do nich towaru i nie będą musieli słuchać rozkazu innych ludzi. Może w końcu jego mama odzyska pracę polonistki i będzie mogła nauczyć ich historii. Czyli dokładnie tego, czego obecnie im się zabrania. Pomimo młodego wieku on zauważa potrzeby ludzi i to, że zostali podzieleni. Dziewczynki muszą się bawić w damskie gry, a chłopcy tylko w męskiem. Wojna widziana oczami chłopca, słyszana podczas szeptów rodziców i zmartwień wypowiadanych jednym słowem przy pustym stole. Do tego piękne kaligrafie rysunkowe, które mają klimat smutku w swojej szarości. Wydana dużym drukiem z krótkimi rozdziałami poruszającymi różne tematy, lecz zamknięte w kręgu rodziny i kolegów. Oraz z tą jedną dziewczynką, która wciąż tak mu się podoba... Jego wszystkie plany prostuje mu tata. Opowiada w delikatniejszy sposób jak to wygląda, jak nie może skrzywdzić wroga, gdyż za jednego wybiją cały ogrom Polaków. Te słowa go trochę przytaczają, ale i pokazują, jak kolejne plany kiełkują w jego młodej jeszcze główce. Ja ogólnie nie przepadam za tematami historii, ale wiedziałam, że ta jest wyjątkowa.
Przepiękna historia, bardzo wam polecam:-)