Przyznaję, że od dawna nie jestem na bieżąco z tym, co dzieje się w Polsce. Nie oglądam telewizji, nie słucham radia, nie czytam wiadomości, od czasu do czasu docierają do mnie jakieś szczątkowe informacje, ale afera wokół Zatoki Sztuki jakoś mnie ominęła. Mam wrażenie, że ten temat jest na tyle niewygodny dla niektórych ludzi, że skutecznie go wyciszają.
Miałam pewne obawy związane z książką Mikołaja Podolskiego, bo dowiedziałam się, że współpracował z Januszem Szostakiem, a jego "reportaż" o Iwonie Wieczorek bardzo mnie rozczarował. Na szczęście autor "Łowcy nastolatek" twardo stąpa po ziemi i materiały zdobywa w naszym wymiarze.
Przyznaję, że jestem pod ogromnym wrażeniem tego reportażu, jak i dziennikarskiego śledztwa, które stało się jego podstawą. Wymagało nie tylko uporu i zaangażowania, ale też wielokrotnie cywilnej odwagi. Podolski jednak nie użala się nad sobą, nawet gdy wspomina proces, który przeciwko niemu wytoczono, opisuje fakty, a nie własne odczucia. Myślę, że jego koledzy po fachu powinni przeczytać tę książkę, by zrozumieć, że reportaż to bardzo wymagający gatunek, nie tylko dlatego że trzeba się solidnie przyłożyć, by zebrać rzetelny materiał, ale też przez to, że należy zachować bardzo daleko idący obiektywizm, wręcz zbagatelizować samego siebie, by naprawdę zasłużyć na uznanie czytelników.
"Łowca nastolatek" to lektura, która działa na wyobraźnię, zmusza do refleksji nad tym, dokąd właściwie zmierza świat, jak wielu "Kr...