Aż nie wierzę, że to piszę, ale ta książka to prawdziwa torpeda stresu i strachu. Napięta do granic wytrzymałości z fabułą niczym tornado pnącą się do przodu po nadzieję, że ktoś jednak przeżyje. Jak ja wstrzymywałam oddech! Chyba bardziej od postaci pragnęłam, by ktoś lub coś to zatrzymało, by przestał tak krzywdzić ludzi. Równie dobrze książka mogłaby mieć tytuł ,,Prawie... ", bo zawsze tyle brakowało do czegoś. Najgorsze było to, że zawsze ten ktoś dawał im czas na ucieczkę i nadzieję, że im się uda, że mają ten element przewagi. Mówił im, że były starannie dobrane, wyszukane, ale czy taka była prawda? Oczywiście znaliśmy myśli osoby, która przed nim uciekała, ten niepokój i przeczucie, że coś było nie tak. Cała jest bardzo dobrze dopracowana pod względem psychologicznym. Postacie są nacechowane wyjątkowością, wydaje im się, że mają to coś i mogą to wykorzystać, tylko czy aby zawsze? Wciąż jestem pod wrażeniem udoskonalenia każdego nawet najdrobniejszego szczegółu. Wiemy co kto robi, gdzie idzie, jak biegnie to w jaki sposób, na co nadeptuje, jak mierzy swoje możliwości na zamiary i kalkuluje na ile mu się powiedzie, starając się podkreślić fakty o których przeciwnik nie powinien wiedzieć. Nie ma tutaj rzeczy do której można by było się przyczepić, chyba tylko to, że czytając jest wielce prawdopodobne, że padniemy na zawał serca:-) Oprócz mega dopracowanego pod względem psychologicznym thrillera, mamy również kwestie kryminału. Pewien policjant z przeszłością równie t...