Eseje Giorgia Manganellego, których bohaterami są m.in. Ronald Firbank, Vladimir Nabokov czy Henry James, są błyskotliwe, często zaskakujące, dalekie od obiegowych sądów i akademickich analiz.
Lekturę tego zbioru być może należałoby zacząć od szkicu tytułowego, który fascynuje konsekwencją, z jaką autor przedstawia swoją koncepcję literatury, niewyznaną miłością do tej aspołecznej, niemoralnej w jego oczach działalności, która „prowokuje i rzuca wyzwanie, ofiarowuje magiczną skórę zwierzęcia, mechanizm, kostkę do gry, relikwię, roztargnioną ironię godła”.Wiążąc literaturę z dezercją, nieposłuszeństwem, utopią, dostrzegając jej wywrotową funkcję, Manganelli wpisuje się w modernistyczną koncepcję artysty (Baudelaire!), wedle której pisarz tworzy „dla czytelników nieokreślonych, dopiero poczętych, mających się nie narodzić, już urodzonych lub zmarłych, również dla czytelników, których nigdy nie będzie”.
Lekturę tego zbioru być może należałoby zacząć od szkicu tytułowego, który fascynuje konsekwencją, z jaką autor przedstawia swoją koncepcję literatury, niewyznaną miłością do tej aspołecznej, niemoralnej w jego oczach działalności, która „prowokuje i rzuca wyzwanie, ofiarowuje magiczną skórę zwierzęcia, mechanizm, kostkę do gry, relikwię, roztargnioną ironię godła”.Wiążąc literaturę z dezercją, nieposłuszeństwem, utopią, dostrzegając jej wywrotową funkcję, Manganelli wpisuje się w modernistyczną koncepcję artysty (Baudelaire!), wedle której pisarz tworzy „dla czytelników nieokreślonych, dopiero poczętych, mających się nie narodzić, już urodzonych lub zmarłych, również dla czytelników, których nigdy nie będzie”.