"Pewnego razu wybrałem się na daleki samotny spacer.
Szedłem pustym wąwozem…
… Na zakręcie drogi stał powóz. Konie grzebały kopytami, ale woźnicy nie było widać. Obejrzałem się za nim i zobaczyłem go za skałą koło głębokiej jamy. Miał torbę podróżną przewieszoną przez ramię
i właśnie coś do niej wrzucał.
Szedłem pustym wąwozem…
… Na zakręcie drogi stał powóz. Konie grzebały kopytami, ale woźnicy nie było widać. Obejrzałem się za nim i zobaczyłem go za skałą koło głębokiej jamy. Miał torbę podróżną przewieszoną przez ramię
i właśnie coś do niej wrzucał.
– Pomóżcie, paniczu! – krzyknął do mnie. – Mam tu liski. Stara przebiegała z nimi przez drogę i wlazła w ślepą szczelinę. Już drugiego wyciągam!
Wyciągnęliśmy ich pięć. Jednego dostałem w prezencie i zabrałem do domu… "