„W Polsce robiło się gorąco, Gdańsk czekał na jakiś pretekst. Tym pretekstem stała się sprawa zwolnionej z pracy w stoczni Anny Walentynowicz. Przyznam, że do strajku się nie pchałem. Zajął się tym Borusewicz. Ale oni byli młodzi, a ja miałem pod tym względem doświadczenie (...). Jeżeli chodzi o najważniejszy strajk sierpniowy, to „Borsuk” i jego grupa zdecydowali, że to ja mam tym strajkiem w stoczni pokierować. Opierałem się, bo byłem inwigilowanyi nie miałem szans, żeby dostać się za bramę stoczni bez zwrócenia na siebie uwagi „bezpieki”. Chciałem wykorzystać to całe zamieszanie i się przemknąć, świadomie więc się spóźniłem, coś ze dwie, trzy godziny. Udało mi się przeskoczyć przez płot, to powszechnie znana historia. Miałem bardzo dużo szczęścia, że mnie nie zatrzymali. Strajkujący stoczniowcy już tam powoli wymiękali, kiedy się pojawiłem i poderwałem ich znowu do walki. „
Fragment książki
Fragment książki