Na pierwszy rzut oka Adrianna ma wszystko – kochającego męża i cudowną córkę. Można powiedzieć, że żyje jak w bajce. Jednak to tylko idealna iluzja dla ludzi dookoła. Po zamknięciu drzwi czar pryska, a kobieta przechodzi piekło. W końcu Adrianna zdobywa się na odwagę i odchodzi od niego. Ta wolność wyceniona jest sporymi alimentami dla „pokrzywdzonego” męża. Kobieta wpada w problemy finansowe. Pomocną dłoń wyciąga wujek, który proponuje jej pracę w jego hiszpańskiej restauracji. Na miejscu okazuje się, że będzie pracować wśród czterech facetów.
Czy uwolni się od byłego męża?
Czy odnajdzie się w nowej sytuacji?
W książce poruszony jest ważny temat, który nie jest często spotykany w książkach. Przemoc domowa zarówno fizyczna, jak i psychiczna oraz toksyczny partner z perfekcyjnie opanowaną sztuką kamuflażu. Zdawałam sobie sprawę, że to jest fikcja, jednak te opisy były na tyle realne, że włos mi jeżył na głowie. A jedyne co mogłam zrobić, to stać bezczynnie i zdawać sobie sprawę z własnej bezradności.
Tę historię można potraktować jako przestrogę. Pokazuje jak kilka słów powtarzanych w kółko potrafi zburzyć własne poczucie wartości oraz zabić w nas pewność siebie. A najgorsze jest to, że winy szuka się w sobie. Nigdy nie obwiniany jego. On zawsze będzie miał usprawiedliwienie na własne zachowanie.
Styl autorki jest lekki i przyjemny. Z łatwością przechodzi od scen trudnych i bolesnych do humorystycznych. Fabuła jest ciekawa i wciągająca.
Ada jest silną postacią, która przeszła sporo i nie poddała się w tej walce. Własna przeszłość nie daje jej spokoju i ciągle daje znać o sobie. Maks z początku wydawał mi się dziecinny, ale gdy sytuacja wymagała powagi, okazywał się wyrozumiały i troskliwy. W tej części nie wiemy o nim wiele – mam jednak nadzieję, że w następnej części to się zmieni.
Relacja bohaterów rozwija się w swoim tempie. Każdy dzień zbliża ich do siebie oraz poznają się lepiej. Ich relacja od początku jest burzliwa. Podobał mi się sposób, w jaki autorka rozwinęła tę znajomość. Mieli się ku sobie, ale nie ma też deklaracji z żadnej strony. Igraszki słowne i zaczepki to było coś, co mogłabym czytać godzinami. Dodatkowym atutem jest pokazanie piękna Hiszpanii i opisane krajobrazy, pyszne potrawy i gorące sceny. Czego chcieć więcej.
„Lekcja Hiszpańskiego” to piękna historia przepełnione wieloma emocjami. Pokazana jest walka o siebie, troska o bliskich oraz tęsknota za córką. Niecierpliwie będę wypatrywać kolejnej części. Jestem bardzo ciekawa jak potoczy się ta historia.