Po „Lato złamanych zasad” K.L. Walther sięgnęłam dzięki Darii @zaczytana95, bo to właśnie za sprawą jej recenzji zdecydowałam się kupić tę książkę ponad rok temu! Tak, tak wzrok was nie myli, właśnie tyle czasu ta publikacja czekała na swoją kolej na mojej półce, i szczerze powiedziawszy, pewnie nadal zapuszczałaby tam korzenie, gdyby idealnie nie wpasowała się w temat wrześniowego #celowaniewczytanie.
Główną bohaterką historii jest Meredith, która po tragicznej śmierci ukochanej siostry Claire, pogrążyła się w żałobie, odsuwając się od rodziny i przyjaciół. Dziewczyna od półtora roku trwa w zawieszeniu i w zasadzie, gdyby nie wesele kuzynki, które ma odbyć się podczas corocznego zjazdu rodzinnego, pewnie nadal trwałaby w tym stanie. Czy gra w Zabójcę, której niekwestionowaną mistrzynią była właśnie Claire, pozwoli Meredith pogodzić się z jej śmiercią? Czy wśród gości weselnych znajdzie się ktoś, komu uda się zburzyć mur, którym dziewczyna otoczyła swoje serce? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie w „Lecie złamanych zasad".
Zacznę od tego, że pomimo trudnego tematu radzenia sobie ze stratą kogoś bliskiego, który porusza ta książka, podczas jej czytania bawiłam się wyśmienicie. Oczywiście miała ona swoje lepsze i gorsze momenty, ale bez wątpienia wywoływała we mnie wiele, czasem wręcz skrajnych emocji. Czasem miałam ochotę płakać wraz z główną bohaterką, która tęskniła za swoją ukochaną siostrą, by za chwilę śmiać się do rozpuku z tego, co wyczyniali pos...