Kolejny udany tom przygód białych, malutkich stworzeń. Muminki mają nieszczęście we krwi. Ponownie górzyste tereny nawiedziła katastrofa klimatyczna. Dom w dolinie Muminków został zalany, a miejscowy wulkan pluska sadzą - powódź pochłonęła salon, kuchnię oraz resztę zawartości. Synek martwi się o włóczykija, który spóźnia się z letnią wizytą, paszczak gra rolę sprawiedliwego policjanta, a mała Mi wyszczekuje bandyckie, okrutne słowa. Ta mała zazdrośnica prosi się o kłopoty każdego dnia. Nasza niespokojna ferajna, z najbardziej rozsądną mamusią pod słońcem mają możliwość wystąpić w teatrze, albowiem szczur uczy, że sztuka wyzwala najlepsze cechy i przybliża do ideału kanon człowieczeństwa. Historia porusza się epizodycznie - zgodnie z zasadą pierwszego albumu. Emma oraz Mi kradną najbardziej śmiałe, rozbawiające wątki. Zwłaszcza, kiedy Emma tłumaczy, czym są występy za czerwoną kotarą. Straszenie Buką na dobranoc - gorszący pomysł, za to jaki zabawny! Dostajemy szansę, aby poznać, jak bawimy się na świętach świętojańskich. Wigilia św. Jana wraz z szalonymi pomysłami, by kręcić się w kółko poruszając się tyłem do studni, by poznać twarz mężczyzny, za którego wyjdą pannice. Proste, szlachetne i bez szokującej puenty. Mniej dramaturgiczna od ,,Komety nad Doliną Muminków''. Za to z bardziej ciętymi bohaterami drugoplanowymi.