Ta powieść wzbudzała we mnie dosyć mieszane uczucia, bo jednocześnie zachwycałam się jej spokojem, a z drugiej strony ten spokoj być może w nadmiernej ilości troche jednak mnie męczył.
Autorka pokazała niewielką nadmorską miejscowość do ktorej przybywa młodziutka Oliwia. Dziewczyna zrozumieć dlaczego jej niedawno zmarła matka zostawiła tajemniczy list i co ma wspolnego z tym latarnik.
Ale to nie jedyna interesujaca postać, bo wśród nich jesyt i Bogusia, borykająca się ze swoją niepełnosparwnością po wypadku, jest Eleonora starsza i trochę samotna kobieta, jest młodziutka Sonia, która dorasta w rodzinie skażonej nadużywaniem alkoholu, ale i jest nieco zbyt dociekliwa urzędniczka Lidia.
Co łączy te postacie i czy pozorny spokój sennej miejscowości niesie ze sobą rzeczywiście ukojenie czy wręcz przeciwnie szumiący wiatr to niepokój?
Dosyć leniwie rozwijajaca sie akcja powieści niesie ze sobą dosyc spory ładunek emocjonalny, bo kobiety( w zdecydowanej większości bohaterki książki) zmagają się z życiowymi dramatami. Czy w zagubieniu odnajdą drogę do spokoju? Pierwszy tom nie przynosi jednoznacznej odpowiedzi, choć pojawiają się nici porozumienia między nimi.
Najbardziej dotarła do mojego serca Sonia, dla ktorej dom stał się piekłem, a ona sama z jednej strony chce walczyć o siebie, z drugiej niestety wchodzi na bardzo niebezpieczną drogę. I ciekawi mnie sama postać tytułowego latarnika, który pojawia się wlaściwie pod koniec książki i jeszcze nie wiadomo jaką ma rolę do odegrania.