Nikogo nie dziwi fakt, że kryminały są jednym z najpopularniejszych gatunków. Dlaczego tak w ogóle po nie sięgamy? Odpowiedź jest oczywista, ludzie szukają mocnej dawki adrenaliny i napięcia, by zaspokoić swoje wewnętrzne pragnienie intensywnych emocji opartych na realnych wydarzeniach. Chcą również rozgrzać swój mózg, próbując rozwiązać tajemnicze zagadki i odgadnąć kim jest morderca. Spragnieni są serii tragicznych oraz krwawych zdarzeń. W końcu kto nie jest ciekaw tej mrocznej strony człowieka? Pozwólcie mi więc zaspokoić wasze ukryte pragnienie powodującego ciarki na ciele dramatu. W tym celu przybliżę wam jeden z najnowszych kryminałów Wojciecha Wójcika, pt. "Kurs na śmierć", w którym nie liczcie na znalezienie wszystkich przedstawionych powyżej cech.
Pewnego feralnego dnia na terenie fikcyjnej szkoły policyjnej w Legionowie dochodzi do brutalnego morderstwa. Ofiarą okazuje się być okryty złą sławą komendant, a jedyną wskazówką, jaką po sobie pozostawia, jest zdjęcie tajemniczej kobiety w jego portfelu. Kilka dni później z okna swojego mieszkania na terenie prestiżowej dzielnicy Warszawy wypada Olga Burzyńska. Samobójstwo czy kolejne morderstwo? Śledczy zajmujący się sprawą, wkrótce znajdują między nimi powiązanie. Okazuje się, że trzydziestolatka wysyłała zamordowanemu komendantowi erotyczne wiadomości, a dzień po jego śmierci widziana była w okolicach miejsca zbrodni. Do grupy śledczej zostanie włączony Paweł Łukasik – dawny as komendy głównej. Równolegle z nim sprawcy szuka młoda Agnieszka Jamróz, chcąca udowodnić światu, na co ją stać. Oboje odkrywają, iż pod osłoną nocy w akademii, miały miejsce niebywałe i przerażające wydarzenia. Miejcie oczy dookoła głowy, bo zarówno wśród wykładowców, jak i kursantów, są osoby gotowe zataić prawdę za wszelką cenę. Jak potoczy się dalej kwestia śledztwa i czy Paweł Łukasik wraz ze współpracownikami złapią groźnego mordercę? Jak sprawy się łączą i kto tak naprawdę jest niewinny, a kto jest oszustem? Tego dowiecie się, sięgając po tę długą oraz niekończącą się pozycje. Dosłownie, nie dajcie się zanudzić na śmierć ani zasnąć.
Cóż mogę więcej powiedzieć niż to, że jest to typowy kryminał pisany męską ręką. Pomysł na fabułę muszę strasznie pochwalić. Widać, że autor bardzo się przyłożył do tej książki i stworzył coś niekonwencyjnego oraz oryginalnego. Liczba stron trochę przeraża i słusznie. Akcja totalnie leży. Już od początku książka zaczęła mnie przynudzać i irytować. Zalani jesteśmy falą nowych bohaterów i wydarzeń, które w chaotyczny sposób przedstawił autor. Co prawda, w pewnych momentach byłam zainteresowania dalszym przebiegiem tej historii, ale czułam, że zmuszam się, by ją skończyć. Uwierzcie mi, potrzebne mi były ogromne pokłady cierpliwości, by się nie poddać. Powieść została niesamowicie dopracowana, ale moim zdaniem pisarz przesadził z ilością szczegółów, skupiając się na tym, by nie pominąć żadnego, najmniejszego. Co z tego, że mamy doskonałe, pełne tajemnic kryminalne tło, skoro sama historia nie trafia do czytelnika i gubi go w tych dłużących się wydarzeniach.
Kobiety wykreowane przez autora były wprost śmieszne. Okej, faceci pewnie myślą, że jesteśmy przewrażliwione na każdym punkcie bez wyjątku, lecz bez przesady, żeby każda bohaterka nagle zalewała się łzami lub przesadnie dramatyzowała na wieść o odległym wspomnieniu, niemającym dla niej tak naprawdę żadnego znaczenia. Rozumiem jakby jedna czy dwie postaci takie były, ale nie wszystkie! Od tego całego stereotypu, że kobiety są słabsze i bardziej podatne na ból psychiczny, chciało mi się dosłownie wymiotować. To nie zależy od płci, tylko od człowieka. Nie, żebym była w tym momencie feministką, aczkolwiek drodzy panowie, płeć żeńska wcale nie jest taka delikatna, jak wam się wydaje, a panie wam mogą to potwierdzić :).
Więcej minusów, jak i plusów nie byłam w stanie znaleźć. Miałam trochę problem z dialogami, gdyż nie do końca było wiadomo, kto w danym momencie się wypowiada, ale wystarczyło przeczytać tę stronę od początku kilka razy i dało się z tym dojść do ładu. Jeśli chodzi o samego mordercę, nie domyśliłam się zakończenia i muszę przyznać, że się zaskoczyłam, chociaż spodziewałam się czegoś bardziej prawdopodobnego. Po przeczytaniu ostatniego zdania uwierzyłam w to, że będzie druga część, ale szczerze to po nią nie sięgnę.
Po resztę recenzji zapraszam:
https://www.czytelnika.pl/2021/06/kurs-na-smierc-wojciech-wojcik.html