Hesse, według mnie, to autor dla indywidualistów. Ten szczególnie wrażliwy człowiek swoją prozą potrafi dotknąć najczulszych strun ludzkiej duszy. Pozwala spojrzeć na siebie i drugiego człowieka zupełnie inaczej, głębiej. Dzięki przypowieściom i filozoficznym dysputom pozwala odczuwać więcej, niż nam się wydaje, że potrafimy. Skłania do refleksji. To co w nich jest najważniejsze to nie akcja, czy jakiekolwiek wydarzenia, ale język, jego piękno na poziomie słowa i jego wirtuozeria. Mimo, że oba autobiograficzne utwory zawarte w tej książce wydaje się, że są różne, to nic bardziej mylnego. Fakt, Kuracjusz to autoironiczna i żartobliwa opowieść o kuracji w Baden, a Podróż Norymberska to zapiski pisarza o podróży, to obie opowieści stanowią o samotności, nietolerancji, literaturze, kulturze i roli intelektualisty. To swoista krytyka ówczesnej literatury i społeczeństwa, chociaż trzeba przyznać, że niektóre z tych refleksji są nadal aktualne.