Księga Małgorzaty

Do książki "Księga Małgorzaty" nie zachęciła mnie ani okładka, ani opis - przyznaję się bez bicia, że zwróciłam na nią uwagę ze względu na zbieżność imion. Nie zawiodłam się jednak i wszystkim fanom powieści obyczajowej polecam książkę Judith Merkle Riley. Losy Małgorzaty bardzo mnie wciągnęły, jedyne czego chwilami żałowałam, to tego, że główna bohaterka dziwnym trafem wychodzi cało ze wszystkich swoich przygód. Łapała mnie bezsilna złość (zapewne tak powinno być), kiedy czytałam o roli kobiet w średniowiecznym społeczeństwie - ze wszech stron widać było opinię, że płeć piękna grzeszy, jest rozpustna i kłamliwa, a na dodatek głupia. A kto tak sądzi? Mężczyźni, z naciskiem na księży i mnichów (nawiasem mówiąc - przyganiał kocioł garnkowi, ale "Monachomachia" z niczego się nie wzięła...). Osobom niewierzącym może przeszkadzać nieustanna obecność Boga w tej powieści, ale chrześcijanie - mówię to z własnego doświadczenia - mogą popatrzeć na wiarę z innej perspektywy. Wszyscy doskonale wiedzą jaka ciemnota panowała w średniowieczu, ale chyba warto ją zobrazować - chociażby taką książką. Mam nadzieję, że uda mi się dorwać kolejną część.

Ja również jeszcze nie skończyłam, a już dodałam ją do ulubionych :) Książka jest świetna. Chociaż przyznam szczerze, początkowo zainteresowała mnie tylko zbieżność imion ;)

Jeszcze czytam ale nie mam wątpliwości: REWELACJA. To lubię. Zaraz biorę się za kolejną część. Polecam gorąco!!!