Po początkowych zachwytach dziełem duetu Kortko/ Pietraszewski, złapałem się na tym, że w dalszej części przypomina każdą książkę o himalaistach niemal jeden do jednego.
Ujęły mnie fragmenty o życiu domowym bohatera, tym jak jego pierwsza żona próbowała posklejać opiekę nad domem i trójką dzieci z wiecznie nieobecnym mężem. Ciekawe były jego relacje z dorastającą latoroślą, a właściwie ich brak. Tego chyba w żadnej innej książce nie widziałem, chociaż pamiętam wypowiedzi doświadczonych himalaistów, że ten "zawód" (to jest rzecz dyskusyjna i słabo sprecyzowana) nie sprzyja kontaktom międzyludzkim na gruncie uczuciowym. I ciężko nie przyznać racji gdy sobie człowiek uświadomi, że profesjonaliści spędzają znaczną część roku w Azji.
Chwała autorom za to, że nie położyli nacisku na legendarną wyprawę na Everest w 1980 czy K2 z 2017, bo oba tematy są już tak wydrenowane, że powtarzanie tego samego mija się z celem.
Z racji tego, że dorobek Pana Wielickiego jest tak bogaty, mniej więcej od połowy książki następuje wymienianie kolejnych wypraw, szczytów. Tu autorzy się trochę wyratowali, gdyż do każdego z tych "rozdziałów" dodają zawsze jakieś ciekawostki, nadają im indywidualne cechy. Nie przypomina to na szczęście kronikarskiego klepania- owszem, trochę może się wkraść monotonia, ale nie jest aż tak odczuwalna, widywałem zdecydowanie gorsze przypadki. Myślę, że jest to książka nie pozbawiona wad, ale jak najbardziej godna polecenia, z zabawnymi momentami (jak choćb...