Nie spodziewałam się, że ta historia aż tak mną wstrząśnie. Pierwszy tom serii Green Creek bardzo mi się podobał i wiedziałam, że sięgnę po kolejne, ale to co z moimi emocjami zrobiła historia Gordo przerosło moje oczekiwania.
W "Kruczej pieśni" poznajemy przeszłość Gordo. Czasy, gdy jako dziecko został czarownicą. Historię jego miłości do Marka i tego w jaki sposób jego serce zostało złamane. Ale dowiadujemy się też szczegółów wyprawy w poszukiwaniu Richarda Collinsa, by ostatecznie przejść do wydarzeń rozgrywających się rok po zakończeniu pierwszego tomu.
Cóż mogę powiedzieć... nawet pisząc opinię mam łzy w oczach. Ta opowieść to istny ocean wrażeń, a ja niejeden raz miałam wrażenie, że zaraz porwie mnie nadchodząca fala. TJ Klune to mistrz grania na emocjach czytelnika. Potrafi w ciągu dosłownie pięciu minut wycisnąć mi z oczu łzy wzruszenia, a następnie rozbawienia. Nie powiem, żebym narzekała, bo zwyczajnie uwielbiam sposób w jaki Autor gra z moimi uczuciami, a Drużyna Ludzi to moja ukochana drużyna wszechczasów.
"Krucza pieśń" to historia pełna bólu i cierpienia, opowieść o wydarzeniach, które złamałyby niejednego. Ale też o nadziei, sile prawdziwej miłości, która sprawia, że rany zadane w przeszłości stają się bardziej znośne. O więzach łączących członków watahy silniejszych niż cokolwiek innego. Czytając wielokrotnie nie mogłam wyjść z podziwu nad talentem Autora. Jestem zauroczona tą historią, bo choć złamała mi serce to ostatecznie otuliła je i poskładała na nowo w całość.
Chyba po raz pierwszy mam taki problem, by ubrać w słowa uczucia, które towarzyszyły mi podczas lektury. Ta powieść to jedna z najlepszych w moim życiu. Jedna z tych, które na długo zostają w pamięci i pozostawiają ślad w sercu.
Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu Muza.