Dziewięcioletnia Elsa jest świadkiem kradzieży jej ukochanego renifera. Rozpoznaje tego, który przyczynił się do jego śmierci, jednak na wiele lat zachowuje tę tajemnicę dla siebie. Dla Saamów zabicie tego zwierzęcia jest równoznaczne z kradzieżą. Dziewczynka przeżywa stratę ukochanego Nastegallu, a jedyne, co po nim zostało, to odcięte ucho, które staje się jej pocieszaczem w trudnych chwilach. Niestety, policja umarza zgłoszone przez ojca Elsy przestępstwo. Jednak straty reniferów stają się coraz częstsze.
Dorosła już Elsa zaczyna szukać sprawiedliwości. Nie jest już małą, zamkniętą w sobie dziewczynką, ale świadomą kobietą, która chce zawalczyć o szacunek dla rdzennej ludności i reniferów, które dla Saamów są nie tylko źródłem utrzymania, ale mają też znaczenie duchowe.
Przez długi czas poznajemy bliżej główną bohaterkę, Elsę, jej rodzinę i przyjaciół. Dziewczynka jest ciekawska, czasami naiwna, jak to dziecko, a czasami mam wrażenie, że jest bardzo świadoma wielu trudnych spraw, które zarezerwowane powinny być tylko dla dorosłych. Serce pękało mi, kiedy cierpiała po stracie ukochanego renifera, a jej jedyną pamiątką zostało puchate ucho zwierzęcia.
Historia opisana w książce momentami wbija w fotel. Krzywda zwierząt i niesprawiedliwość w stosunku do drugiego człowieka to coś, obok czego trudno przejść mi obojętnie. A w “Kradzieży” fabuła opiera się głównie na tych dwóch czynnikach.
...