„Kosmiczne wampiry” to opowieść o pozostałościach rasy międzygalaktycznych wampirów, których ogromny, przypominający gotycki zamek okręt kosmiczny zostaje odkryty w pasie asteroidów przez ziemską jednostkę badawczą „Hermes”. Po wejściu na jego pokład astronauci odkrywają wysuszone zwłoki gigantycznych stworzeń, a następnie szklane trumny z humanoidalnymi ciałami pogrążonymi w letargu. Przetransportowanie ich na Ziemię staje się początkiem apokaliptycznych wydarzeń.
Pomimo tytułowego odniesienia do wampirów w książce nie znajdziecie klasycznych krwiopijców. Ich cechą jest bowiem wampiryzm energetyczny, polegający na wysysaniu z ludzi sił witalnych. Wampiry te potrafią również przejąć ciało człowieka. Colin Wilson osobiście wspominał o wpływie Lovecrafta na swoją historię, mówiąc, że kluczowym elementem była tu inspiracja Lovecraftowym pomysłem o inkubach umiejących przejąć ludzkie ciało, wypędzając z niego prawowitego właściciela. Zachodni badacze twórczości Wilsona stawiają nawet tezę, że „Kosmiczne wampiry” to powieść inspirowana mitami Cthulhu, wprowadzająca wątki starożytnych ras zamieszkujących Ziemię na długo przed człowiekiem, które teraz chcą odzyskać panowanie nad nią. Interesujące są również nawiązania do twórczości Clarka Ashtona Smitha w postaci nazw starożytnych ras wampirów: Nioth-Korghai i Ubbo-Sathla, choć te w twórczości autora „Kronik Averoigne” miały zupełnie inne znaczenia. Kolejną ważną cechą powieści jest próba szerszego spojrzenia na drapieżnika tkwiącego we wszystkich istotach, niezależnie od rozwoju cywilizacyjnego, a także idące za tym aspekty przestępczości oraz fetyszyzmu seksualnego.
Powieść doczekała się w roku 1985 ekranizacji pt. „Lifeforce” („Siła witalna”) w reżyserii Tobe’a Hoppera (m.in. „Teksańska masakra piłą mechaniczną”, „Poltergeist”) ze scenariuszem samego Dana O’Bannona (m.in. „Alien”, „Powrót żywych trupów”, „Pamięć absolutna”), zdjęciami Alana Hume’a (m.in. filmy o Jamesie Bondzie, „Powrót Jedi”) oraz muzyką Michaela Kamena (m.in. „Nieśmiertelny”, „Szklana pułapka”, „Ukryty wymiar”, „X-Men”). Co prawda książka i film dość znacząco różnią się wymową, ale oba utwory warte są przypomnienia. Tym bardziej że „The Space Vampires” została już przetłumaczona na wiele języków, w tym hiszpański, japoński, niemiecki, francuski, włoski, holenderski i szwedzki. Zaskakujące jest zatem pominięcie jej na rynku polskim, co w IX mamy w zwyczaju uzupełniać.
Pomimo tytułowego odniesienia do wampirów w książce nie znajdziecie klasycznych krwiopijców. Ich cechą jest bowiem wampiryzm energetyczny, polegający na wysysaniu z ludzi sił witalnych. Wampiry te potrafią również przejąć ciało człowieka. Colin Wilson osobiście wspominał o wpływie Lovecrafta na swoją historię, mówiąc, że kluczowym elementem była tu inspiracja Lovecraftowym pomysłem o inkubach umiejących przejąć ludzkie ciało, wypędzając z niego prawowitego właściciela. Zachodni badacze twórczości Wilsona stawiają nawet tezę, że „Kosmiczne wampiry” to powieść inspirowana mitami Cthulhu, wprowadzająca wątki starożytnych ras zamieszkujących Ziemię na długo przed człowiekiem, które teraz chcą odzyskać panowanie nad nią. Interesujące są również nawiązania do twórczości Clarka Ashtona Smitha w postaci nazw starożytnych ras wampirów: Nioth-Korghai i Ubbo-Sathla, choć te w twórczości autora „Kronik Averoigne” miały zupełnie inne znaczenia. Kolejną ważną cechą powieści jest próba szerszego spojrzenia na drapieżnika tkwiącego we wszystkich istotach, niezależnie od rozwoju cywilizacyjnego, a także idące za tym aspekty przestępczości oraz fetyszyzmu seksualnego.
Powieść doczekała się w roku 1985 ekranizacji pt. „Lifeforce” („Siła witalna”) w reżyserii Tobe’a Hoppera (m.in. „Teksańska masakra piłą mechaniczną”, „Poltergeist”) ze scenariuszem samego Dana O’Bannona (m.in. „Alien”, „Powrót żywych trupów”, „Pamięć absolutna”), zdjęciami Alana Hume’a (m.in. filmy o Jamesie Bondzie, „Powrót Jedi”) oraz muzyką Michaela Kamena (m.in. „Nieśmiertelny”, „Szklana pułapka”, „Ukryty wymiar”, „X-Men”). Co prawda książka i film dość znacząco różnią się wymową, ale oba utwory warte są przypomnienia. Tym bardziej że „The Space Vampires” została już przetłumaczona na wiele języków, w tym hiszpański, japoński, niemiecki, francuski, włoski, holenderski i szwedzki. Zaskakujące jest zatem pominięcie jej na rynku polskim, co w IX mamy w zwyczaju uzupełniać.