Akcja książki rozpoczyna się w Rzymie, a dokładnie w katakumbach Świętego Kaliksta, gdzie po zrzuceniu bomb atomowych na wieczne miasto schroniły się niedobitki mieszkańców miasta i turystów, którzy wówczas mieli szczęście tam przebywać. Na czele wspólnoty stoi tzw. Rada Miejska, którą charakteryzuje ogromna korupcja i kardynał Albani będący najwyższym duchownym Kościoła. Zleca on księdzu Johnowi Danielsowi (Amerykaninowi) udział w misji, której celem ma być odnalezienie i sprowadzenie do Rzymu patriarchy Wenecji celem zwołania konklawe i wyboru nowego papieża. W drodze na Północ księdzu ma towarzyszyć oddział gwardii papieskiej. Bardzo szybko po opuszczeniu katakumb okazuje się, że świat poza nimi pełen jest tajemnic, spisków i przedziwnych mutantów, które próbują nawiązać kontakt z członkami ekspedycji…
Przeczytanie „Korzeni Niebios” dało mi możliwość spojrzenia na moje ulubione uniwersum w nieco inny sposób. W mało której opowieści można znaleźć tak barwne opisy i szczegóły post apokaliptycznego świata. Skuty lodem Rzym potrafił wywołać u mnie gęsią skórkę. Najbardziej zapadły mi w pamięci rozdziały opisujące życie mieszkańców stacji Aurelia oraz tajemnica skrywana tam od lat. Na wyróżnienie zasługują również znajdujące się na końcu książki klimatyczne i starannie wykonane grafiki wykonane przez Aleksandra Kulikowa. Najsłabszym elementem moim zdaniem były opisy wizji jakie nawiedzały ojca Danielsa. Niepotrzebnie spowalniały one rozwój akcji i wprowadzały pew...