Spodziewałam się, że książka Piotra Babińskiego „Korporacja kościół” będzie taka jak wszystkie. Kościół jest zły, bo tak. Ja tak myślę, to i czytelnicy też muszą tak myśleć. Nie mogą się nie zgodzić. Od pierwszych stron byłam już w pozytywnym szoku, bo autor wyjaśnia, że opisze w tej książce brutalną prawdę opartą tylko i wyłącznie na własnych doświadczeniach. Nie namawia, by czytać. Ostrzega, że decyzja należy do czytelnika i nie odpowiada on za refleksje, które wzbudzi jego książka. I zaczyna mocno, bo stawia tezę, może i słyszaną powszechnie, że obecnie Kościół nie ma nic wspólnego z chrześcijaństwem. Wiele razy to słyszałam, ale kiedy wiem, że słowa te wyszły spod pióra, co prawda byłego, ale księdza to zaczynam myśleć, że może tak jest. Książka w bardzo ciekawy sposób pokazuje tajemnice księży, często wręcz nierealne wydarzenia, które dzieją się wśród tej społeczności. Jedyne czego mi zabrakło to szerszego spojrzenia na temat pedofilii czy księży będących w związkach. Trudno napisać cokolwiek, żeby nie spojlerować, ale WARTO. „Korporacja kościół” to pierwsza książka, która relacjonuje, a nie hejtuje.