Od kilku lat trzymam się od polityki tak daleko jak się tylko da, ale paradoksalnie za każdym razem, gdy trafiam na nią w książkach, trudno mi się oderwać od lektury. Tak było z serią "W kręgach władzy" Mroza i tak było z czwartym tomem przygód Zofii.
Z hasłem "Polska dla starców" na ustach i z kolejnym trupem po drodze, niezmordowana staruszka trafia do sejmu. To duże uproszczenie, ale sami musicie odkryć jak wyglądało zbieranie podpisów, a później kampania wyborcza, podczas której Wilkońska na własnej skórze odkryła w jak bardzo bezwzględny świat wkroczyła. Więzienie z pewnością ją zahartowało, a i Henryk u boku łagodził skutki pierwszych machlojek partyjnych kolegów. Koniec końców, budynek przy Wiejskiej stanął przed nią otworem, ale nie byłaby sobą, gdyby nie zainteresowała się jak właściwie doszło do śmierci człowieka, który zwolnił dla niej miejsce. Tradycyjnie więc prowadzi własne śledztwo, wyręczając w tym nieudolnego w jej opinii Borewicza.
Nawiązania do rzeczywistych osób i zdarzeń były z pewnością przypadkowe, ani trochę nie zamierzone, pewnie dzięki temu były tak bardzo zabawne. Mamy Prezydenta, którego zdaniem Zofii nazywają tak pewnie, dlatego że lubi ser, a który bardzo chętnie podpisuje różne dokumenty, mamy Szeregowego, którego boją się wszyscy, poza Wilkońską, rzecz jasna. Pojawia się nawet Tomaszek, który ma wszelkimi sposobami sprowokować posłankę do określonych zachowań. Wszechobecna jest też korupcja i podejrzane pakty. Nawet Zofia daje się wplątać w polityczne układy i można odnieść wrażenie, że nowe role jej się podobają, co więcej całkiem nieźle sobie radzi z rozwiązywaniem problemów i kryzysów, czym wzbudza niekoniecznie pożądane uczucia...
Mam wrażenie, że autor i Wilkońska dopiero się rozkręcają, przez co zaczynam się bać, czy przypadkiem nie pęknę w końcu ze śmiechu.
"Konkurenci się pani pozbyli" to przezabawne spojrzenie na politykę w krzywym zwierciadle. Ostatnie strony ubawiły mnie do łez i już nie mogę się doczekać kolejnej części.
Moje 7/10.