"W lecie 1889 roku z zapałem zajmowaliśmy się rybołówstwem. Nie była to jednak zabawa – jak dawniej. Nie jesteśmy już przecież dziećmi! Każdy z nas ma dziesiąty rok, wszyscy trzej przeszliśmy do ostatniego oddziału fabrycznej szkoły. Czas już pomagać jakoś rodzinie!
I oto rankiem szliśmy nad staw na okonie, wieczorem łapaliśmy leszcze, w południe polowaliśmy na szczupaki. Nierzadko ktoś z rodziny chwalił nas za to.
– Nie potrzebujemy kupować ryb, mamy swojego rybaka –
powie czasem przy nas matka.
Innym razem ojciec przyświadczy:
– Drobniutkie rybki, prawda, ale polewka z nich dobra!…"
I oto rankiem szliśmy nad staw na okonie, wieczorem łapaliśmy leszcze, w południe polowaliśmy na szczupaki. Nierzadko ktoś z rodziny chwalił nas za to.
– Nie potrzebujemy kupować ryb, mamy swojego rybaka –
powie czasem przy nas matka.
Innym razem ojciec przyświadczy:
– Drobniutkie rybki, prawda, ale polewka z nich dobra!…"