Biorąc do ręki „Koci zaułek. Marzenie Oli” nie spodziewałam się tak dobrej lektury. Wręcz Kotastycznej. Z każdą stroną byłam ciekawa czy dziewczyną uda się zrealizować swoje marzenia, a z moimi dziećmi miałam dłuższą rozmową o tym w jakim sposób można dążyć do spełnienia swoich pragnień i marzeń. I dlaczego w ogóle warto mieć jakieś cele w życiu. Ale zacznijmy od początku.
„Koci zaułek. Marzenie Oli” to książeczka dla dzieci, której bohaterowie to uczniowie z klasy C. Mają po 12 lat i głowy pełne różnych pomysłów na siebie. Pewnego dnia zmienia im się pani od języka polskiego. Na początku nie są zadowoleni z tej zmiany, ale z czasem zmieniają podejście do nowej nauczycielki, która bardzo pomaga im w spełnieniu swoich marzeń.
Julka, Ola, Lena i Zuzia to przyjaciółki i wolontariuszki w fundacji Koci Zaułek. Pewnego dnia w fundacji pęka rura i trzeba szybko naprawić szkody. Dzięki dziewczynką i ich rodzicom problem zostaje szybko rozwiązany i nowe zwierzęta mogą znowu szukać w fundacji schronienia i opieki.
Ta niewielka książeczka jednak nie jest tylko o chęci pomagania w fundacji, o wrażliwości na krzywdę zwierząt. Jest również o marzeniach dziecięcych i wierze w siebie. Ola bardzo chciała zostać tancerką i stara się wypaść jak najlepiej na eliminacjach. Nie przychodzi jej to łatwo, nie potrafi zrobić dobrej chorografii i zżera ją stres. Czy uda się jej zrealizować swoje plany? A inne dzieci? Jakie mają marzenia i...