Wieczorem Olga rozpoczęła lekturę otrzymanych dokumentów: Komendant Armii Krajowej „Leśnik”, donosił: „Ze szczególnym okrucieństwem rozprawili się Niemcy z Mazurami z powiatu Działdowo po przekroczeniu granicy w 1939 roku. Na przykład Herbert Wiebe, członek Salbstschutzu w obecności Edwarda Owasta i Fredricha Feijfera dokonali zbrodni na Janie Wiśniewskim, Józefie Urbańskim i będącej w ciąży Rozalii Skowrońskiej. Skatowanych Polaków wywieziono do lasu w okolicach Lidzbarka Welskiego, gdzie Wiebe nożem wydłubywał oczy swym ofiarom, obcinał im palce u rąk i nóg, a następnie po dokonanych torturach kolbą karabinu rozbijał im głowy. Podobny los spotkał innych Mazurów z powiatu działdowskiego, przeważnie znanych ze swej propolskości. Tego, czego dokonał demonstracyjnie Wiebe dokonywali później funkcjonariusze gestapo, maltretując aresztowanych. Komendant AK – „Leśnik”. Kilka innych kartek czytanych dokumentów dotyczyło jeńców wojennych: „29.09 1939 r. Zabierają nas grupami. W dalszym ciągu nie wiemy dokąd. Skierowano mnie razem z 50 jeńcami. Już dziś zapędzili nas do kopania kartofli. Jesteśmy głodni, brudni, zawszeni. Na kolację dostajemy kocioł nieobranych kartofli. Śpimy w remizie strażackiej zamknięci. Nawet potrzeby fizjologiczne musimy załatwiać na Sali. Nie pomagają tłumaczenia, że jesteśmy jeńcami wojennymi ... W. Połabski, były żołnierz Wojska Polskiego, 19 pp”. Do tej notatki doklejony był wyciąg instrukcji z dnia 8 września 1941 roku Naczelnego Dowództwa Wehrmachtu: „Należy dokonywać selekcji jeńców i likwidować osoby niepożądane ...” W miarę czytania dokumentów Olga coraz bardziej odczuwała potrzebę porozmawiania z kimś, kto bliżej zna te skomplikowane sprawy. Rokossowski obiecał jej konsultanta, ale zbliżał się wieczór więc postanowiła z tym zwrócić się do niego jutro, a teraz zapragnęła chwilę odpocząć. Ze wstępu do książki