Tematem wiodącym „Klimatów” są uczucia. Głównie miłość i wszystkie te stany duszy, które wywodzą się z niej i są z miłością ściśle powiązane, niemal nieustannie jej towarzysząc. Jakie to stany? Począwszy od ogromnej fascynacji obiektem westchnień, poprzez wielkie szczęście i poczucie spełnienia. Jednak miłość, to nie zawsze świat pełen barw. Miłość to czasem szarość i czerń. Mauoris opisuje tu właśnie te uczucia towarzyszące miłości, które z tej pięknej, kolorowej zamieniają ją w miłość pełną goryczy i łez. Mamy więc tu: zazdrość, olbrzymie cierpienie i tęsknotę za ukochanym człowiekiem. Co gorsze – niesamowity ból świadomości, a wreszcie nieodwzajemnionej miłości. A co za tym idzie: ogromne poczucie straty i wielkiego zawodu, które z kolei prowadzą już tylko do przygnębienia i smutku, czy też – ładnie, poetycko nazywając - „melancholii”, która nie jest tutaj niczym innym jak tylko depresją.
Na szczególną uwagę zasługuje konstrukcja tego krótkiego utworu. Sama fabuła jest w zasadzie zwyczajna. Zawiedzie się ten czytelnik, który oczekuje, że zaserwowana tu historia czymś go zaskoczy i porwie. Fabuła „Klimatów” z całą pewnością jest tu na drugim planie. To tylko tło, które ma pokazać jej główny walor – czyli właśnie istotę i siłę ludzkich uczuć. Siłę miłości. Książka jest podzielona na dwie części: pierwszą „Odyla” i drugą „Izabela”. Głównym bohaterem jest Franciszek, który opowiada swoje dzieciństwo, lata młodości i swoje miłosne fascyn...