Książka "Kłamstwo doskonałe" autorstwa Lisy Scottoline okazała się dla mnie sporym rozczarowaniem. Okładka sugerowała, że będzie to historia o matce z małym dzieckiem, a klasyfikacja wskazywała na literaturę obyczajową z elementami romansu co od samego początku wprowadzało w błąd. Choć książka faktycznie oscyluje wokół tematyki obyczajowej, nie można jej jednoznacznie przypisać do jednego gatunku.
W małym miasteczku w Pensylwanii pojawia się Chris. Mężczyzna ma zostać nauczycielem w liceum i trenerem drużyny baseballowej. Stara się nawiązać kontakt z młodzieżą, a szczególnie koncentrując się na trzech uczniach.
Niestety, książka okazała się dla mnie przeciętna. Choć fabuła miała potencjał, sposób, w jaki została przedstawiona, nie przyciągnął mojej uwagi. Początek historii jest znacznie bardziej obiecujący niż jej zakończenie. Całości brakowało spójności, a niektóre wątki poboczne wydawały się niepotrzebne i pozostawione bez rozwiązania. Finał, choć pełen dramatyzmu, przypominał mi bardziej film akcji niż realistyczną opowieść, przez co trudno było mi uwierzyć w wydarzenia przedstawione na kartach tej książki.
Czyta się ją szybko, ale po zakończeniu pozostawia pewien niedosyt. Może nie jest to pozycja, którą szczególnie poleciłabym, ale być może znajdzie swoich zwolenników wśród czytelników szukających lżejszej lektury.