Melody bardzo się cieszy, kiedy wygrywa bilety na mecz ukochanej drużyny. Jest pewna, że jak zawsze pójdzie na niego z tatą, który tak samo, jak ona jest jej fanem. Niestety mężczyzna ze względu na zobowiązania, których podjął się już wcześniej, nie może z nią iść. Dziewczyna jest zawiedziona, teraz musi na szybko znaleźć kogoś, komu odsprzeda drugi bilet. Na szczęście okazuje się, że nie jest to trudne, a ona zyska aż osiem tysięcy dolarów.
Spotykają się na miejscu, gdzie Melody przekazuje bilet. Chłopak okazuje się cichy, małomówny, zupełnie inny niż ona. Dziewczyna myśli, że jest po prostu nieśmiały, dlatego prowadzi rozmowę, opowiadając mu o swoim życiu. W pewnym momencie kamera Kiss Cam ląduje na nich, a to oznacza, że mają się pocałować. Melody bez wahania całuje Christiana, nie wiedząc, kim on naprawdę jest. Prawda wychodzi na jaw niebawem. Ta jedna chwila, ten jeden pocałunek wiele zmieni w życiu Melody. Dlaczego? Kim jest Christian? Jak potoczy się znajomość tej dwójki? Jak bardzo zmieni się życie Melody?
Coraz częściej się zdarza, że książkę czytam nie tylko ja, ale również moja 17-letnia córka. Tak było i tym razem. Obie mamy podobne wrażenia po jej przeczytaniu, obie uważamy, że była ciekawa, dość wciągająca, taka na leniwe popołudnie z gorącą herbatką, kocykiem i zapaloną świeczką.
Historia w książce była z jednej strony lekka i przyjemna, z drugiej dość wciągająca. Akcja sprawnie poprowadzona, z kilkoma ciekawymi zwrotami. Czytało się ją dość szybko, a podczas czytania towarzyszyły mi emocje.
Bohaterowie ciekawi, dość dobrze wykreowani. Dość rzadko się zdarza, abym polubiła zarówno damskiego, jak i męskiego bohatera praktycznie od pierwszych stron, a tu dokładnie tak było. Z przyjemnością poznawałam ich historię, śledziłam ich losy.
„Kiss cam” to zarówno moim zdaniem, jak i zdaniem mojej 17-letniej córki, książka, którą warto przeczytać. My polecamy.
Recenzja pojawiła się również na moim blogu - Mama, żona - KOBIETA