„Kiedy wiosna nie nadchodzi”, to swego rodzaju bajka. Bohaterowie są młodzi, atrakcyjni, zamożni. Nie muszą się martwić, czy starczy im pieniędzy do końca miesiąca, bo pieniądze mają. Natomiast tym, co ich męczy jest miłość, a raczej tęsknota za nią i głód poszukiwania jej. Oczywiście, po drodze spotykają ich radosne i bolesne doświadczenia, ale i tak wszystko zmierza do happy endu. To nie jest zarzut. Gdyby autorka podała nam całkowity realizm, nie uzyskałaby zamierzonego efektu. A jest nim, jak podejrzewam, przedstawienie smaków, zapachów i barw otaczającego nas świata, których tak często nie dostrzegamy w codziennym życiu i zasianie wiary w to, że zawsze trzeba wierzyć w miłość oraz o nią dbać.