Mieczysław Majewski, kóry zilustrował tę książkę to wg Józefa Wilkonia jeden z wielu. Może czasami jego sposób posługiwania się kreską nasuwał skojarzenia z pracami Majchrzaka, jednak ten drugi zawsze wypełniał kadr, zamykał, był malarzem, traktował obraz jako całość. Majewski robił epizody, to dobrze, bo one w książce często się sprawdzały, mogły po niej ładnie tańczyć.