Jeśli chodzi o kryminały czy thrillery, pewnie wiecie, że z czasem ciężko jest znaleźć coś wyróżniającego się na tle pozostałych, przeciętnych powieści. Coś, co nas przyciągnie niczym magnes i poprowadzi przez całą oryginalną fabułę. Gdy już znamy ten oklepany, przerabiany i nieoryginalny schemat, książki te, tracą swoją magiczną aurę i przestają powodować ten, dosyć potrzebny dreszczyk emocji. Jednak zamiast tego, często jesteśmy skazani na przewidywalność. Jeśli szukacie czegoś kreatywnego, czegoś, czego jeszcze nie było, czegoś odpowiedniego na letni, pogodny wieczór to dobrze trafiliście. Pozwólcie mi zatem poprowadzić was do klaustrofobicznego, niebywałego i emocjonującego świata wykreowanego przez Chrisa McGeorge'a w jego najnowszej powieści pt. "Jeszcze mnie widzisz".
Pewnego lata sześciu studentów wpłynęło do najdłuższego kanału w Anglii, czyli Standedge, który stał się jedną z głównych atrakcji turystycznych w miejscowości Marsden. Teraz to także miejsce zbrodni. W niewyjaśniony i tajemniczy sposób z kanału wypływa, dwie i pół godziny później, Matthew, jako jedyny ocalony. Jak później zeznaje, okazuje się, że stracił przytomność i nie pamięta, co dokładnie zaszło. Policja stanowczo podejrzewa, że zabił swoich przyjaciół, ukrył ich ciała, a następnie przeniósł w nieznane, nieodnalezione dotąd przez służby miejsce. Jednakże bohater nieugięcie, siedząc w ciasnej celi, utrzymuje fakt, iż jest niewinny.
W tym samym czasie kilkadziesiąt kilometrów od fera...