'' Każdy reaguje inaczej na określone wydarzenia (...) Każdy ma inny punkt zapalny, niektórym potrzeba bardzo dużo żeby puścił ten zawór w głowie, jeśli w ogóle to się wydarzy. Innym wystarczy znacznie mniej. ''
Kolejny Carter za mną i kolejne rozwiązane śledztwo Hunter & Garcia w duecie. Myślałam już, że autor mnie niczym nie zaskoczy, czytaj, nie wymyśli już bardziej drastycznych możliwości zabijania niż we wcześniejszych pozycjach. Jednak okazuje się że z Carterem jest jak z ludzką głupotą. Kiedy już ci się wydaje że ludzka głupota sięgnęła dna, ktoś robi coś takiego co ci potwierdza że ludzka głupota jednak dna nie ma . Tak jest i z Carterem, kiedy się wydaje czytelnikowi że wykorzystał już wszystkie makabry i bestialstwa w swoich książkach, on wyskakuje z czymś takim, że człowiekowi twarz sama się marszczy w geście odrazy i obrzydzenia. Ja pomału zaczynam się zastanawiać, czy imć Pan Autor nie przeprowadza czasem jakiegoś eksperymentu na swoich czytelnikach. Wszak jest psychologiem, może więc przegląda statystyki, ile czytelników mu przybyło ilu odpadło, niemogących znieść już więcej i czy jeszcze '' podkręcić '' makabrę, czy już może wystarczy. Zastanawiam się też czy moja granica przyswajania sobie obrzydliwości pana Cartera już się zbliża, czy może jeszcze nie .
Bo cóż zrobić, kiedy jego książki tak doskonale się bronią, by nie przestawać ich czytać. Bronią się wartką akcją . Zwartą, przemyślaną fabułą i tym co ja lubię najbardziej, doskonale opisanym '' procesem '' ukazującym w jaki sposób ktoś tak zupełnie normalny, jak Ty czy ja, czytelniku, może poprzez zaistnienie pewnych '' sprzyjających '' sytuacji czy warunków, zamienić się w...bestię. Reasumując, ja jeszcze Chrisowi Carterowi nie mówię adieu i tę konkretną książkę, jak i wcześniejsze, zresztą polecam jak najbardziej. Jednak tylko ludziom o mocnych nerwach i...żołądkach i Boże broń, nie czytajcie tego przy jedzeniu .