Debiut beletrystyczny Belli Mackie „Jak zabiłam swoją rodzinę” to powieść kryminalna przesiąknięta czarnym humorem. Jest to historia Grace Bernard, która po tym jak całe dzieciństwo spędziła w biedzie z matką, zemstę na rodzinie ojca, który się jej wyrzekł. Obrzydliwie bogatej, egoistycznej rodzinie. Książka jest jej zapisem, swego rodzaju pamiętnikiem pisanym w narracji pierwszoosobowej opisującym jej skrupulatnie planowane i realizowanie morderstwa. Historię tę spisuje siedząc w więzieniu, czekając na wynik apelacji do wyroku w sprawie morderstwa, którego akurat przewrotnie nie popełniła. Intryga zatem jest prosta, ale realizacja planu Grace już nie całkiem – inteligentna, sprytna, pomysłowa i zabawna wprowadza mocny aspekt komediowy powieści. Jednak pod tym kryje się coś poważniejszego – satyra naszej rzeczywistej współczesności, stylu życia i podejmowanych decyzji. Uwagi są przenikliwe, momentami bezlitosne, ale bardzo trafne. Narratorka to kobieta inteligentna, co prawda mocno zafiksowana na jednym temacie, planie zemsty, który choćby i jej miał zniszczyć życie, musi wykonać. Na jej przykładzie dostajemy więc świetny obraz osób, które nie potrafią odpuszczać, wybaczać, którym nie da się przemówić do rozsądku, gdy już coś sobie postanowią. Bohaterka zatem budzi w czytelniku mieszane odczucia, ale jest sprytna, dobrze wie, jak utrzymać naszą ciekawość przez całą lekturę. Aż do wielkiego, przewrotnego finału :) Podobało mi się, w mojej ocenie to bardzo fajny debiut. My...