Książkę czytało mi się niczym typowy polski serial. Dosłownie, taki z lat obecnych, gdzie fabuła niespiesznie posuwa się do przodu, ale co jakiś czas ktoś mówi coś mrocznego zdziwiony, że tylko nasza bohaterka jakoś się tym nie przejmuje i we wszystko wierzy. Ona jakby miała inny świat, gdzie wszystko jest czarne albo białe, a jej znajomi to nowe kolory których istnienie dopiero spostrzega. W treści przewija się życie codzienne wielu postaci, lecz zakończony rozdział, pobudza nasze myślenie. Nie zawsze znamy pobudki innych osób, jedynie z rozmów z nimi to czytelnik widzi, że coś jest nie tak. Są to nagłe zmiany nastroju, gdy tylko pojawi się drażliwy temat, ucinanie tematu, albo przekierowanie go przez inną osobę na treść, która nas szokuje. Ogólnie ich życie kręci się wokół uczelni i przydziału osób do konkretnych kół zainteresowań. Nasza postać zastanawia się na jakiej podstawie zostają przydzieleni go grup, gdyż ani nie mogą sobie tego wybrać, ani nie ma nikogo, kto mógłby na to pytanie odpowiedzieć. Jedynie pan profesor jest tutaj punktem zapalnym, który zachowywał się jakby miał kilka obliczy. To on również ponowił następny przydział, gdzie dziewczyna została rozdzielona ze swoim chłopakiem, a później doszło do tragicznego wypadku. Pytania się mnożą, bo niewiele osób wierzy w nieszczęśliwy zbieg okoliczności. Dziewczyny będą się starały same dojść do prawdy, gdyż widzą, że dzieje się coś niedobrego. Czy jednak uda im się rozwiązać tą zagadkę bez szkody dla siebie?
Zdecydowanie musicie poznać tą opowieść, bo naprawdę wciąga. Autor przybliżał nas do faktów zbrodni i oddalał. Był zupełnie niczym ten profesor, który dyktował fakty na swoich swoich warunkach. Dlatego wciąż uważam, że jest to niezekranizowany jeszcze serial, który pomimo krótkiego metrażu oddałby mentalność polskich ludzi. Przeczytajcie, bo naprawdę warto poznawać nowych autorów:-)