Sięgając po ten esej Czytelnik może poznać tajniki wdrażania pewnych koncepcji przez ludzi określonych przez Hayeka mianem "zawodowych sprzedawców idei". Typowy współczesny intelektualista czy też "autorytet moralny" nie musi posiadać specjalnej wiedzy o niczym szczególnym, również w temacie o którym dyskutuje, albo wypowiada się z pozycji ex cathedra, nie musi być nawet specjalnie inteligentny, aby pełnić swoją rolę jako pośrednika w szerzeniu idei. Do jego miana kwalifikuje go szeroka gama tematów, o których może w każdym momencie mówić albo pisać oraz pozycja albo zwyczaje, dzięki którym zaznajamia się z nowymi ideami wcześniej niż ci, do których sam się zwraca. Owi "zawodowi sprzedawcy idei" są jedną z głównych przyczyn dla których wielu ludzi, zdawałoby się na pierwszy rzut oka rozsądnych, słysząc opinie intelektualistów, wyłącza automatycznie własny rozum przyjmując poglądy i opinie zasłyszane, za własne. W świetle najnowszej historii okazuje się dość dziwne, że świadomość tego, iż władza decyzyjna spoczywa w rękach zawodowych sprzedawców używanych idei nie jest jeszcze powszechna. Rozwój polityczny świata Zachodu w ciągu ostatnich kilku stuleci dostarcza tutaj najlepszego przykładu. Socjalizm nigdy i nigdzie nie był na początku ruchem klasy robotników. W żadnym przypadku nie jest on pomocnym ani koniecznym dla interesów tej klasy, nie jest też oczywistym lekarstwem na oczywiste zło. Jest konstrukcją teoretyków, wywodzącą się z pewnych kierunków abstrakcyjnej myśli, przez długi czas znaną tylko intelektualistom, a nakłonienie klas pracujących do przyjęcia go za swój program wymagało ze strony tych intelektualistów długich wysiłków.