Zawsze mam trudności z oceną książek o Indiana Jonesie. Trudno mi wystawić niską ocenę powieści, która traktuje o bohaterze, którego uwielbiam od wczesnego dzieciństwa. Ale Świat Wewnętrzny jest prawdopodobnie jedną z najsłabszych książek, które czytałam.
Indiana Jones zawsze ocierał się o fantastykę. Graal, Arka Przymierza, kamienie Sankary... ale nigdy jeszcze ta fantastyka nie była tak absurdalna - jednorożce, świat istot - prawie że boskich - wewnątrz Ziemi... księżniczka w opałach... cóż, brzmi raczej jak treść książki o Conanie Barbarzyńcy.
Na domiar złego, styl autora jest niesamowicie prosty. Nie trzyma w napięciu, nie pokazuje, ani zresztą nie opisuje, po prostu Indiana tam jest. I robi rzeczy.
Co prawda, pierwsze rozdziały, na Wyspie Wielkanocnej i w Chile są klimatyczne, jednak nie ratuje to ani trochę całej książki.