Nigdy nie chciało mi się mierzyć z tą monumentalna powieścią, przekopywanie się przez tony opisów sprawiało, że odkładałam Imię róży po kilku stronach.
Wersja graficzna zdejmuje ten ciężar z ramion czytelnika, stawia na ukazanie najważniejszych wątków, oszczędzi czasu przy okazji.
Kreska włoskiego mistrza idealnie oddaje klimat tej gotyckiej powieści, przełożyć na obraz tak ambitne dzieło to zadanie niezwykle trudne i mozolne jednocześnie. Autorowi udało się uchwycić istotę, mocno przemawia tu mimika postaci, a dynamika pozwala zatrzymać się dopiero na ostatniej stronie.
Matowa okładka, gruby, pachnący papier są niczym wisienka na przysłowiowym torcie.
Czas oczekiwania na wydanie kolejnego tomu to dla mnie jedyny minus.
Mam nadzieję, że Wydawnictwo planuję przełożyć graficznie niejednego kultowego klasyką, bo z tym poradziło sobie znakomicie!