"Nie było to w zupełności przerażenie, które żeruje na umyśle, ani stuprocentowa odraza duchowa. To uczucie nie miało żadnego kształtu, żadnego wymiaru, który można uchwycić, i właśnie na tym zasadza się najpełniejsza jego groza."
"Iluminacje" to pierwszy zbiór opowiadań Alana Moore'a. Te historie powstawały przez około czterdzieści lat. Niestety nie przekonały mnie do siebie. A nawet lekko rozczarowały. Liczyłam na wielkie wow, a dostałam zniesmaczenie. Spotkałam tutaj między innymi szepczące wacki. Przeczytacie o nich w historii pod tytułem "Nawet nie legenda".
W "Ta ostatnia niedziela" spotkałam gigantyczne owady. Była nawet szarańcza z ludzką głową.
W "Zimnym odczycie" spotkałam człowieka, który dosłownie oszukuje swoich klientów. Udaje, że widzi duchy, ba nawet mówi ich głosami. Co jeszcze wymyśli Ricky Sullivan? Jak na tym wyjdzie? "Zimny odczyt" to najlepsza historia z całej tej książki.
Czy jesteście ciekawi, jakich jeszcze bohaterów spotkałam? Jeżeli odpowiedzieliście pozytywnie, to odsyłam was do przeczytania "Iluminacji".
Najgorszą opowieścią była "Co możemy wiedzieć o Thundermanie". Męczyłam się z nią okrutnie. Myślałam, że przez nią nie przebrnę, ale dałam radę. To jest najdłuższe opowiadanie "Iluminacji".
W tej książce znajdziecie opowieści z różnych gatunków. Dlatego teoretycznie każdy tutaj znajdzie coś dla siebie. Jednym przypadną do gustu innym niestety nie.
W prawie każdej historii znajdziecie wątki erotyczne. Niestety nie przemówiły do mnie, ponieważ były bardzo obleśne. To dzięki nim odrzuca mnie od tego zbioru opowiadań. Nie polecam "Iluminacji" osobą niepełnoletnim. Już pierwsza historia "Hipotetyczna jaszczurka" zabierze was do domu pełnego uciech.
"Iluminacje" czytacie na własne ryzyko.
To było moje pierwsze i raczej ostatnie spotkanie z twórczością Alana Moore'a.
Na uwagę zasługują prosta i zarazem bardzo tajemnicza twarda okładka oraz szyte kartki. Dzięki temu ten zbiór opowiadań przetrwa długie lata.