"Kariera Krasickiego, za którym nie stała fortuna, była szybka i dla współczesnych fascynująca - błyskawicznie osiągnął wszystko: zmienił czarną rewerendę na fiolety, osiadł senatorskie krzesło, zawiesił na szyi ordery, wszedł do najpierwszego towarzystwa w kraju, był ulubieńcem panującego. Tylko przelotnie trafiał na karty zbiorowych krytyk, otrzymując zazwyczaj podobny, szablonowy konterfekt: uczyniono go ulubieńcem dam, przedmiotem szczególnych w tym względzie adoracji, mało lub zgoła nie interesującego się sprawami duchownej profesji. Później zniknął prawie zupełnie z pola szerszej obserwacji społecznej, odcięty granicą zbiorową, by pojawić się za lat kilka w roli zupełnie odmienionej poety, pisarza, wychowawcy, sędziego dobrego smaku, osobistości promieniującej wielostronnymi talentami. Znów wywoływał podziw, sympatię, aplauz ... "