PODTYTUŁ: " Biografia Rudolfa Hössa, komendanta Auschwitz, a kwestia jego odpowiedzialności przed Bogiem i ludźmi.
Rudolf Höss: "Niechaj opinia publiczna widzi nadal we mnie krwiożerczą bestię, okrutnego sadystę, mordercę milionów, inaczej bowiem szerokie masy nie mogą sobie wyobrazić komendanta Auschwitz. Nie rozumieją one, że także i on miał serce, że nie był zły."
EPILOG (fragmenty):
"Dzieje zła w życiu Rudolfa Hössa miały swoją prehistorię. Jest to historia zranionego serca. W swoim dzieciństwie nie doświadczył on tego, że najważniejszą rzeczą w życiu jest miłość i bycie kochanym. Został wychowany ku temu, aby bardziej niż głosu serca słuchać innych głosów. Wytworzyło to w jego sercu skłonność do zła: skłonność ku temu, by nie ufać miłości i szukać sensu swego życia w egoistycznej autoafirmacji, w kurczowym uczepieniu się BYCIA. Wskutek tego „głos serca" jako krytyczna instancja sumienia został w znacznej mierze pozbawiony mocy. Biografia ta ukazuje, jak bardzo wina jednego może być winą innych —„winą pierworodną".
W winę tę wciągnięte zostało również chrześcijaństwo, w którym Rudolf Höss został wychowany. Wiara, która jest czymś tak cennym, ponieważ może leczyć rany niekochanego serca i wyzwalać od brzemienia „grzechu pierworodnego, oddana jest w ręce ludzi i wskutek tego może być wypaczana. Zamiast wyzwalać przez nieskończoną miłość, wychowanie religijne, jakie otrzymywał Höss, wyraźnie pogłębiało w nieskończoność wyobcowanie względem wewnętrznego głosu serca i jakby nieskończenie zwiększało zależność od oczekiwań związanych z zewnętrznymi rolami. Höss wyrastał w atmosferze, w której dla Boga było mało miejsca, chociaż wiele się o Nim mówiło. Przez to wypaczenie został on chyba najgłębiej zraniony w swojej tożsamości. Powoływanie się na „Boga" zniszczyło w nim zaufanie do Boga. Dlatego opuścił on później środowisko katolickie i utracił zaufanie do chrześcijańskiego orędzia."
"Potrzebujemy wyraźnej obecności w naszej kulturze judeochrześcijańskiego Objawienia. Zadaniem Kościoła jest być wśród ludzi sakramentem serdecznośći. Kościół ze swej istoty mistyczny, ponieważ ma przekazywać wiarę w nieskończoną miłość, tam gdzie nie doszięga nas już żadne ziemskie, skończone doświadczenie miłości. Niosąc poprzez dzieje miłość Boga do ludzi, tak jak została ona objawiona w Chrystusie, wyzwala i powołuje on do miłości, do odwagi oddania swego życia za Innego. W perspektywie tej swojej służby Kościół winien także nieustannie oczyszczać sam siebie. Wymaga to stałej gotowości do wyznania win, do skruchy i nawrócenia. Wierne nasłuchiwanie głosu serca zapobiega zejściu chrześcijaństwa i katolicyzmu na manowce ideologii. Biografia Hössa ukazuje wyraźnie, jak wielka jest w tym względzie odpowiedzialność.